Stomatologia Uśmiechu

Najlepszy gabinet Ewer.Bardzo szerokie spektrum zabiegow i bardzo profesjonalna ekipa lekarzy.Od lat jestem pacjentka Pani doktor Lidii -jedyny periodontolog w Wadowicach z bardzo duza wiedza i empatia dla pacjenta.W moim trudnym przypadku rowniez okazała sie doskonałym chirurgiem.Musze nadmienic ze zakładałam tez implanty-procedura długa i bezbolesna,natomiast efekt wspaniały! Bardzo polecam ten gabinet i dziwie sie ludziom jak czytam komentarze ponizej,jak nisko mozna mentalnie upasc wypisujac takie bzdury...

12 lat temu Pani stomatolog Lidia powiedziała mi, że na już mam do zrobienia 17 zębów, bo jeśli ich nie zrobię to do roku czasu skończy się to leczeniem kanałowym. Po tej wizycie więcej się tam nie pojawiłam i chyba dobrze, bo przez 12 lat załatałam jeden ubytek u konkurencji i żadnego leczenia kanałowego nie musiałam mieć. Cóż się dziwić, biznes nastawiony na zyski a nie dobro pacjenta, szkoda mi tylko nieświadomych klientów.

Byłam pacjentka Pana Doktora Wilkońskiego oraz jestem obecną pacjenta Pani Doktor Jamroz-Wilkońskiej. Bardzo profesjonalne podejście do pacjenta. Wszystko co jest robione na wizycie jest ustalone na początku. W razie jakichkolwiek pytań od razu zostaje mi udzielona odpowiedź. Doktorzy oraz Panie pomagające przy zabiegu bardzo mili oraz życzliwi. Naprawdę polecam i na pewno jeszcze długo będę korzystała z ich usług.

"NIE DO ŚMIECHU"! NIE POLECAM. Pragnę podzielić się moim doświadczeniem z pierwszej wizyty w dniu 09.06.2025r. Po rekomendacji mojej siostry Marii, która od półtora roku jest pacjentką STOMATOLOGII UŚMIECHU podjęłam decyzję skorzystania z kompleksowego leczenia stomatologicznego w tym miejscu. a było to tak: W recepcji przywitała mnie Pani, poinformowałam ją iż przyszłam wykonać prześwietlenie, zainkasowała należność za przyszłą usługę następnie wręczyła mi trzy formularze A4 do wypełnienia, miały posłużyć do założenia karty pacjenta. Po wypełnieniu obszernego wywiadu poinstruowała mnie jak dojść do miejsca gdzie świadczą tą usługę ( nie zostałam poproszona o żaden dokument dla sprawdzenia mojej tożsamości) . Co prawda Pani recepcjonistka przekazała mi iż mam dojść i usiąść pod wiatą i zaczekać na otwarcie drzwi i że mam zaczeka na otwarcie drzwi. Wyszłam na zewnątrz budynku, z ogródka na ulicę, dotarłam tam bez problemu. Będąc do długiej podróży z Bielska-Białej do Wadowic w dodatku w godzinach szczytu i zakorkowanych drogach, problemem ortopedycznym kolan wolałam jednak "rozprostować nogi". Rozglądnęłam się dookoła, podeszłam do ściany i zajrzałam również za nią, podkreślam że nie wyszłam za teren wiaty tylko spojrzałam za tyły wiaty. W tym samym momencie otwarły się drzwi, podeszłam i zostałam przywitana w następujący sposób: "gdzie Pani tam łazi", zaniemówiłam odpowiedziałam dzień dobry, w jaki sposób Pan się do mnie odnosi. Na to Pan do mnie "Nie będzie mnie pani pouczać, jestem o dziesięć lat starszy, nie słyszała pani po staropolsku łazić" (język staropolski znam tylko z literatury). Nie wdawałam się więc dalej w dyskusję, chciałam jak najszybciej zrobić prześwietlenie i stamtąd wyjść. Opuściłam pracownię i jeszcze raz podeszłam do recepcji żeby dopytać kto to jest ten Pan, to nasz radiolog odpowiedziała Pani siedząca w recepcji. Na tym jednak nie skończyło się ponieważ w tej samej chwili wszedł z zaplecza owy Pan radiolog który usprawiedliwiał się iż wiele razy został okradziony, że jest właścicielem tego gabinetu, że go nie interesuje ile kilometrów tutaj jechałam i polecił Paniom znajdującym się w recepcji aby mi wydały wszystko oraz że tej Pani czyli mnie nie będziemy leczyć, że będą z nią czyli mną same problemy. Na domiar tego przekazał mi płytkę z badaniem tomograficznym Pana Ardadiusza nazwisko rozpoczynające się od S - nieczytelne, z dnia 27.01.2025r. w której jestem posiadaniu ponieważ chcę sobie oszczędzić kolejnych przykrości które mogą mnie spotkać w tym miejscu ( pewnie to też moja wina). Nie dosyć że zostałam potraktowana niegrzecznie, podejrzana o zamiary kradzieży, wręczono mi dokument elektroniczny innego pacjenta to żadnej refleksji u Właściciela nie dostrzegłam, daje zły przykład młodemu personelowi. Zostałam tym samym wyproszona, odprawiona ze zdjęciem innego pacjenta. Jeżeli właściciel jest tak bardzo wyczulony na własną prywatność to powinien wywiesić tablicę "Teren prywatny , obcym wstęp wzbroniony" i wszystko byłoby oczywiste. Pozwoliłam sobie po chwili jeszcze przedzwonić i skoro nie będę tam leczona poprosić o zwrot wypełnionych ankiet, które zawierają dane osobowe, dane drażliwe, niestety ankieta musi tam pozostać 10 lat zostałam poinformowana. Nikt znajdujący się w obiekcie nie nosi identyfikatora, chociażby z imieniem dlatego określam osoby znajdujące się w obiekcie jako Pan, Pani, jedynie radiolog podkreślił że jest właścicielem. No cóż może dobrze że tak się stało na wypadek w którym narażona byłabym na dalsze nieprzyjemności ze strony tego Państwa.

Pacjentką dr Lidii Jamróz- Wilkońskiej jestem od kilkunastu lat. Pani doktor jest doskonałym profesjonalistą z cudownym podejściem do pacjenta. Zawsze wszystko szczegółowo wyjaśnia i obawy znikają, proponuje kompleksowe leczenie. Często we współpracy z innymi specjalistami. Ma ogromną wiedzę i doświadczenie. Pomogła mi wiele razy. Bardzo dziękuję!

Pragnąłem zaznaczyć, że chciałem bardzo skorzystać z wiedzy i doświadczenia zawodowego pani dr Lidii Jamróz – Wilkońska. Niestety jej sposób zachowania i podejście do mnie w trakcie wizyty były lekceważące, i skrajnie protekcjonalne. Możliwą przyczyną tego traktowania są pierwsze trzy cyfry mojego numeru PSEL, czyli 510. Kiedy próbowałem się z nią podzielić swoimi przemyśleniami przerywała mi. Poczułem, że lekarka nie zamierza mnie wysłuchać i mam siedzieć cicho. Gdzie tutaj empatia i jakakolwiek otwartość na pacjenta? Pod koniec wizyty, lekarka przerwała moje wypowiedzi w sposób obcesowy i podniesionym tonem sprawiając, że poczułem się potraktowany jak intruz i nie widząc szans na jakiekolwiek zrozumienie wyszedłem z gabinetu. A wszystko to zaczęło się od tego na zaproszenie pani doktor wszedłem do gabinety. Pani doktor zaprosiła mnie na fotel dentystyczny a asystentka założyła mi śliniaczek. Na przywitanie Pani doktor kategorycznie oświadczyła mi, że na początku musi mi wyrwać trzy zęby a cztery wyleczyć kanałowo. Pragnę zaznaczyć, że mówić to pani doktor siedziała obok mnie na zydelku i jeszcze mnie nawet nie dotknęła, a co dopiero żeby zajrzała do moich ust. Na moją nieśmiałą prośbę, żeby zajrzała do moje jamy ustnej kategorycznie odmówiła i do końca wizyty tego nie zrobił. Pierwszy raz życiu byłem u stomatologa, który w trakcie wizyty nie chciał obejrzeć zębów pacjenta. Nie widzę powodu, dla którego jako pacjent miałabym siedzieć cicho oraz znosić protekcjonalne traktowanie przez lekarza, który zamiast pochylić się nade mną z empatią naraża mnie na nieprzyjemności i stres.

Brak słów. Pani się skarży że na urlopie nie była a to moja niby wina? Ściany z tektury słychać wiertło w zębie pacjenta obok. Maseczki jak za swietynch czasów covid. Ubrani jak by robili z radioaktywnymi ludźmi w Czarnobylu. Wiedza i umiejętności bardzo marne nastawione na ciągnięcie kasy i umawianie kolejnych wizyt.